maciekk
Administrator
Dołączył: 13 Sty 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Daleka
|
|
Możliwe, że to mało męskie jest - bo podobno konie mechaniczne wyjące pod maską sportowych wózków są bardzo macho - ale mnie samochody nie ruszają zupełnie. Nie pojmuję, jakie zdrożne myśli każą się niektórym facetom oglądać za przejeżdżającymi autami, tak jakby to były przechodzące tuż obok, pachnące kwiatami blond boginie o nogach do samej szyi. A niektórzy nawet wolą się oglądać za samochodami, niż za kobietami! Przerażające, bo szczerze powiedziawszy, kawał pogiętej blachy na czterech gumowych kółkach nijak się ma do pięknej dziewczyny, nie? No, ale może jestem w tym poglądzie odosobniony.Tak czy inaczej, samochody mnie nie kręcą, podobnie jak gry z samochodami w rolach głównych. Z małymi wyjątkami. Trzema w zasadzie. Arcywiekowym "Stunt Car Racer" na C64, wydanym ładnych kilka lat temu "Stunt GP" oraz całkiem świeżą "TrackManią". Wszystkie mają wspólny mianownik - ściganie się po pokrętnych, nierealnych, przeczących czasem grawitacji torach. Ściganie typowo zręcznościowe, bez śladu chociażby realistycznego modelu jazdy, wiarygodnych osiągów, licencyjnych wozów i tym podobnych rzeczy, którymi zachwycają się fani innych gier. Nie ma tu miejsca na wiraże na ręcznym, tuningowanie silników i półgodzinne zastanawianie się, jakie opony będą odpowiednie do danej nawierzchni i pogody - jest za to wariacka radość i poczucie pędu, jak w próbie przekroczenia prędkości dźwięku za pomocą jakiejś rakiety na kółkach gdzieś na dnie wyschniętego jeziora w USA.
I za to właśnie gracze kochają "TrackManię", za to i za możliwość dziecinnie łatwego produkowania własnych pomylonych torów, które można później umieścić w sieci, by inni też się mogli na nich ścigać. Dwie poprzednie części gry dorobiły się już prawie stu tysięcy torów stworzonych przez fanów, nie mówiąc już o tysiącu różnych samochodów, którymi można zastąpić te, które nam się już znudziły. Robi wrażenie, nie? Na twórcach gry, Francuzach z Nadeo, z pewnością, bo tworząc trzecią grę z serii, "TrackMania United", za cel nadrzędny postawili sobie właśnie społeczność ścigającą się w sieci i tworzącą tory coraz to bardziej powykręcane i większymi przeciążeniami szafujące.Trzecia "TrackMania" główny nacisk kładzie zatem na elementy online'owe, do tego stopnia nawet, że jej całkiem spory tryb dla samotnego gracza też jest podporządkowany sieciowym prawidłom. Jeżeli będziemy chcieli się bawić sami, to nikt nam nie każe stawać do wyścigowego boju z żywymi przeciwnikami, rzecz jasna - ale jeżeli tylko mamy połączenie z Internetem, to nasze osiągnięcia i tak będą odnotowywane w ogólnych rankingach, czy tego chcemy, czy nie. Jeżeli uda nam się wykręcić jakiś imponujący wynik w próbie czasowej na jednym ze 189 torów, które czekają w "United", to pojawi się on na regionalnej „liście przebojów”, a jeśli będzie rzeczywiście dobry, to może też trafić do międzynarodowej lub nawet ogólnoświatowej galerii sław. I, żeby było ciekawiej, otrzymamy także nagrodę za taki wyczyn - gra bowiem płaci nam za osiągnięcia za pomocą wirtualnej waluty, wprowadzonych już w poprzedniej części monet. Tym razem jednak będzie można dzięki tym monetom na całkiem nowym trackmaniowym targowisku nabywać nowe tory, nowe wozy, skórki i co tylko dusza zapragnie. Oczywiście, będzie można się tymi dobrami także wymieniać poza oficjalnym rynkiem, ale dostęp do nowości wbudowany w sam program jest o wiele bardziej wygodny, prawda?
|
|